Historia związku

„Lach bez konia, jak ciało bez duszy”

Pomorski Związek Jeździecki obchodzi 50-lecie swojej działalności. Jednak jego historia to nie tylko minione pół wieku. To również ludzie i wydarzenia, które znacznie wcześniej dały podwaliny pod utworzenie sportowej organizacji, która należy w tej chwili do jednej z najprężniejszych w Polsce.

Jeździectwo – na całym świecie – wywodzi się z ćwiczeń wojennych kawalerii. Co ciekawe, w XVIII wieku polska jazda należała do najlepszych w Europie, a wszystko to dzięki wszechstronnej szkole sztuki jazdy, która w okresie międzywojennym przyczyniła się do rozwoju sportów jeździeckich. Szczególny rozwój jeździectwo odnotowało po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Polska armia dysponowała wtedy pułkami kawalerii z wyszkolonymi kadrami instruktorskimi, co stworzyło bazę dla sportów konnych. Tworzono instytuty jeździeckie, a w niedalekim Grudziądzu w 1920 r. utworzono Obóz Szkolenia Kawalerii, który z czasem przekształcono na Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Grudziądzki ośrodek stał się potem centrum kształcenia polskiego jeździectwa.

W połowie wieku XIX pruscy kawalerzyści rywalizowali na poligonie zlokalizowanym na dzisiejszej Zaspie w Gdańsku, a w latach 70. XIX w. zaczęli organizować biegi myśliwskie na terenie majątku Karlikowo. Ówczesnym władzom Sopotu zależało na rozwoju miejscowości i uzyskaniu praw miejskich, a idealnymi do promocji kurortu stały się wyścigi konne. Władze postanowiły wybudować hipodrom, a mężem opatrznościowym tego przedsięwzięcia okazał się szef huzarów – generał August von Mackensen, który był jednocześnie prezydentem związku jeździeckiego.

Trawiasty tor powstał w 1898 r. do wyścigów płaskich, a wewnątrz ustawiono dziewięć stałych przeszkód do gonitw. Wybudowano dwie drewniane trybuny dla publiczności i płytę główną toru w dzisiejszym kształcie.

Prace ukończono przed sezonem letnim 1899 r. Dwa lata później, podczas organizowanego po raz pierwszy Sopockiego Tygodnia Sportu (Zoppoter Woche), gonitwy na hipodromie włączono do programu imprez sportowych. Pierwszą ważną imprezą była „Wielka gonitwa o nagrodę cesarską”, którą zorganizowano 20 lipca 1902 roku.

Wszelkie imprezy na sopockim torze zawieszono od momentu rozpoczęcia się I wojny światowej. Do tradycji wrócono zaś dopiero w 1920 r. po powstaniu Wolnego Miasta Gdańska. To właśnie w Sopocie na liście startowej zawodów hippicznych znaleźć można było nazwiska chociażby pułkownika Karola Rómmla, rotmistrza Tadeusza Bora-Komorowskiego, pułkownika Tadeusza Grzmota-Skotnickiego czy pułkownika Cypriana Bystrama.

W zawodach rozegranych w dniach 16-17 czerwca 1934 r. polska drużyna wystąpiła w składzie 4 oficerów i 12 koni. Polacy z trzech konkursów głównych wygrali dwa: Konkurs Myśliwski o Nagrodę Sopotu oraz Konkurs Szczęścia o Nagrodę Honorową Kasyna w Sopocie. Ogółem polska drużyna zdobyła dziewięć nagród. Wydawać by się mogło, że działania wojenne po 1 września 1939 roku wstrzymają organizację zawodów.

Nic bardziej jednak mylnego. Imprezy jeździeckie obywały się w dalszym ciągu, ale już bez udziału Polaków – startowali tylko niemieccy zawodnicy.

Znakomitą „szkołą” pomorskich zawodników stał się w latach międzywojennych 2. Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich w Starogardzie Gdańskim. Jego oficerowie wielokrotnie z powodzeniem startowali w krajowych i zagranicznych zawodach jeździeckich. Wśród szerokiego grona zawodników szczególnie zasłużyli się dla Pomorza dwaj jeźdźcy: rotmistrz major Michał Antoniewicz (jeździł na koniu „Fagas”) oraz rotmistrz major Henryk Dobrzański „Hubal”, zaliczani do polskiej elity jeźdźców tego okresu. Rotmistrz Antoniewicz czterokrotnie uczestniczył w prestiżowym Pucharze Narodów, odnosząc dwa zwycięstwa – w 1927 roku w Nowym Jorku na koniu „Readgledcie” i rok później w Warszawie na koniu „Banzaj”. Z kolei 28-letni wówczas Henryk Dobrzański w 1925 r. został powołany do powstałej w Warszawie pod kierownictwem ppłk. Rómmla „grupy przygotowawczej” sportu konnego i wszedł do ekipy jeźdźców na międzynarodowe konkursy w Nicei, Londynie i Aldershot.

Na międzynarodowych zawodach w Nicei reprezentacja Polski, z Dobrzańskim w składzie, pierwszy raz w historii polskiego jeździectwa zdobyła Puchar Narodów. Rtm. Dobrzański wygrał konkurs o Nagrodę Monaco, a w innych zajmował czołowe miejsca, zdobywając łącznie siedem nagród. Udane okazały się też starty w Londynie i Aldershot, gdzie Polak za dwukrotne bezbłędne przejechanie parcoursu na koniu „Generał” w konkursie o Puchar Narodów otrzymał od księcia Walii złotą papierośnicę z wygrawerowanym napisem: „Dla najlepszego jeźdźca spośród oficerów wszystkich narodów”. Zginął pod Anielinem na Kielecczyźnie razem ze swoim koniem „Demonem”.

Wielu znawców tematu uważa, że jeszcze mnóstwo wody upłynie w Wiśle, nim na Pomorzu, ale chyba i w całym kraju pojawią się kolejne takie znakomitości jeździectwa, jak Dobrzański i Antoniewicz.

Szczególne zainteresowanie jeździectwem zauważono po roku 1923. Do tego momentu konkursy organizowano przede wszystkim w dużych miastach. Po 1923 roku zawody jeździeckie odbywały się w nieco mniej znaczących ośrodkach, a organizowano je nie tylko przy okazji oficjalnych uroczystości czy świąt, ale również w czasie poligonów czy manewrów. Zawody organizowano także wewnątrz pułku. Swoją imprezę miał oczywiście wspomniany już 2. Pułk Szwoleżerów, którego dowódcą był mjr Rudolf Ruppa, a zawody jeździeckie organizowano chociażby w Starogardzie Gdańskim i Gdyni.

Co ciekawe, jedne z największych zawodów hippicznych w czasie XX-lecia międzywojennego odbywały się w Gdyni, a gościł na nich chociażby Ignacy Mościcki. To właśnie w tym młodym mieście na terenie Polanki Redłowskiej, gdzie znajdował się hipodrom, od 1928 roku aż do wybuchu II wojny światowej odbywała się największa impreza hippiczna na Pomorzu, a patronowało jej Pomorskie Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Grudziądzu. Jeździectwo na Pomorzu byłoby znacznie uboższe, gdyby nie szwadron 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, którego członkowie w 1917 roku ćwiczyli w rejonie Gdyni, a na Polance Redłowskiej zorganizowali zawody połączone z pokazami sprawności jeździeckiej. Impreza okazała się sukcesem, dlatego postanowiono wybudować stadion hippiczny i ośrodek sportu konnego.

II wojna światowa spowodowała wielkie spustoszenia. Po jej zakończeniu koń wykorzystywany był jedynie w rolnictwie w Państwowych Gospodarstwach Rolnych. Koncepcje hodowlane były różne, a jak wiadomo, jeździectwo nie będzie istnieć bez stadnin hodowlanych. W tym okresie jeździectwo oparte było tylko i wyłącznie o konie należące do państwa.

Niemałe sukcesy w sportach jeździeckich odnosił Karol Rómmel, który w okresie międzywojennym przygotowywał polską kadrę do igrzysk olimpijskich, a po zakończonej wojnie osiedlił się w Trójmieście. Pracę z tym, co kochał – końmi – znalazł bardzo szybko, w Sopocie. Dyrektorem nowego sportowego obiektu na jeździeckiej mapie Polski – Hipodromu Sopot – został Czesław Gurski, który był jednym z głównych inicjatorów zrzeszenia klubów z ówczesnego województwa gdańskiego.

W latach głębokiej komuny wszystko opierało się na funduszach państwowych, a prym w Polsce Ludowej wiodły wtedy Ludowe Zespoły Sportowe. To właśnie dwie sekcje LZS z Sopotu i Starogardu Gdańskiego (Stado Ogierów) były założycielami Okręgowego Związku Jeździeckiego Gdańsk. Dokument uwierzytelniający ten wyjątkowy dla pomorskiego jeździectwa moment podpisano w listopadzie 1968 r., ale akt założycielski niestety nie zdołał przetrwać do naszych czasów, ponieważ spłonął w pożarze biura sopockiego Hipodromu, gdzie mieściło się związkowe biuro. Znacznie później, bo dopiero po 22 latach – w 1990 roku – organizacja uzyskała osobowość prawną. Odbyło się zebranie założycielskie, a w gronie jej założycieli znalazły się: JLKS Sopot, LKJ W Siodle Gdańsk Owczarnia, LKS AgroKociewie Starogard Gdański i Akademicki KJ Gdańsk.

Wśród wielu nazwisk, które w większym i mniejszym stopniu przyczyniły się do rozwoju jeździectwa na Pomorzu, szczególne miejsce zajmuje Andrzej Orłoś – niestrudzony organizator sportu jeździeckiego nie tylko na Pomorzu, ale i w całym kraju, były zawodnik i medalista Mistrzostw Polski w ujeżdżeniu, skokach i WKKW , olimpijczyk z Rzymu, trener, sędzia i hodowca.

Główną areną sportowych wydarzeń jeździeckich był w tym czasie oczywiście Sopot. To właśnie tu odbywały się chociażby Mistrzostwa Europy w Powożeniu Zaprzęgami Czterokonnymi, które okazały się organizacyjnym sukcesem i spowodowały, że Polska – a w szczególności Sopot – otrzymywały organizację kolejnych prestiżowych zawodów. Co ciekawe, na sopockich mistrzostwach Europy zawitał ówczesny prezes FEI – mąż królowej Elżbiety II – książę Edynburga Filip, który wręczał medale najlepszym zawodnikom. Jak dowodzą wszelkie tamtejsze archiwa, była to największa impreza sportowa w ówczesnym województwie gdańskim.

Do 1989 r. pomorski związek rozszerzał swoją działalność jedynie o podmioty państwowe. Ewenementem na skalę krajową był fakt, że w latach 80. powstała jedyna w Polsce Państwowa Stajnia Rekreacyjna – Kaszubski Bór w Sominach – oparta o kapitał… stoczniowy.

Materię związku tworzą: ludzie, konie, wydarzenia oraz konkretne miejsca, w których odbywają się jeździeckie eventy. To właśnie w tych czterech elementach zamykał się związek jeździecki. Do 1989 r. ludzie pracowali na państwowych etatach, konie należały do państwa – tak samo jak stadniny.

Po transformacji w 1989 r. w Polsce znacznie zaczęło przybywać stajni prywatnych. W tej chwili funkcjonują tylko dwa obiekty, które mają charakter sportowy, ale nie należą do prywatnych podmiotów. Mowa tu oczywiście o obiektach w Sopocie oraz Kwidzynie, które finansowane są ze środków samorządów lokalnych. Utworzone po 1989 r. kluby – przeważnie w formie stowarzyszeń – powstały wyłącznie w oparciu o majątek prywatny.

Ogromną stratą dla naszego województwa jest wycofanie się z działalności sportowej w roku 2016 KJ Stado, które jeszcze niedawno, na przełomie wieków wiodło prym na sportowojeździeckim Pomorzu.

Novum na arenie ogólnopolskiej stanowiła Pomorska Liga Jeździecka, która, znajdując w późniejszych latach wielu naśladowców, powstała w 1999 roku jako pierwszy w Polsce cykl zawodów skokowych rozrzuconych po mapie naszego województwa, aby z czasem przekształcić się w jeden z największych klubów w Polsce.

Kolejny ewenement na skalę ogólnopolską stanowi Stadnina Koni Ciekocinko, w całości oparta o majątek prywatnego podmiotu. Jednak nie to jest tu najważniejsze. Ciekocinko to odrestaurowany majątek junkrów pruskich. Jego właściciel stworzył obiekt, który prawie niczym nie odbiega od tego w Sopocie. Dodatkowego smaczku i uroku dodaje fakt, że wszystkie budynki – pałac oraz stajnie – odrestaurowano dokładnie tak, jak wyglądały w XIX wieku. W tej chwili w Ciekocinku organizowane są drugie pod względem ważności zawody jeździeckie na Pomorzu.

Transformacja gospodarcza również w hodowli i jeździectwie wymusiła wiele zmian. Głównym sponsorem sportu w coraz mniejszym stopniu było państwo. Wiele stadnin i gospodarstw rolnych zostało sprywatyzowanych. Rozpoczął się import hodowlany z Niemiec i Holandii. Na przestrzeni ostatnich dwudziestu paru lat jakość koni sportowych znacznie wzrosła. Zmieniła się też organizacja klubów jeździeckich. Mało jest stowarzyszeń dużych, skupiających jeźdźców różnych konkurencji. Większość to organizacje prywatne, specjalizujące się w jednej konkurencji, a nierzadko nawet w węższej grupie wiekowej, jak sport dzieci na kucach. Trend ten widać także w województwie pomorskim.

Pierwszym prywatnym klubem był Rakowiec Kwidzyn, którego założycielem w 1995 r. był Zygmunt Krukowski. Do roku 1998 powstało na Pomorzu 6 klubów. Natomiast od 1999 r. odnotowujemy znaczący wzrost liczby stowarzyszeń związanych z jeździectwem. Najlepszym przykładem takiego właśnie klubu jest na naszym terenie KJ Jackiewiczów, będący na początku wieku jednym z najsilniejszychw Polsce.

Przez niespełna 20 lat klubów powstało dokładnie 31. Na przestrzeni lat Pomorski Związek Jeździecki zarejestrował 67 klubów. Obecnie jest ich 37. Z pozostałej grupy nie wszystkie uległy rozwiązaniu. Wiele z nich zmieniło po prostu tylko nazwy.

Sopot i Ciekocinko to zdecydowanie najważniejsze miejsca na mapie sportów jeździeckich Pomorza. Ważnym punktem jest też Kaszubskie Stowarzyszenie Promowania Sportów Konnych w Kwiekach, które jest organizatorem zawodów ogólnopolskich, a nawet i międzynarodowych. Na podobnym poziomie odbywają się cyklicznie zawody organizowane przez Stajnię Leśna Podkowa w Damaszce oraz powstały niedawno ośrodek w Barłominie.

W Polsce konno jeździ obecnie ok. 300 tys. osób, ale z każdym rokiem przybywa entuzjastów tego sportu. Z danych statystycznych wynika, że licencjonowanych jeźdźców jest w naszym kraju ok. 4000, którzy zrzeszeni są w 327 klubach rozsianych po całej Polsce. Miłośnicy jeździectwa mówią, że to nasza naturalna dyscyplina sportowa, a na potwierdzenie tych słów cytują dawne polskie przysłowie: „Lach bez konia, jak ciało bez duszy”.

Kalendarium

Trudno konkretnie stwierdzić, co należy uznać za początki jeździectwa sportowego na Pomorzu. Mówi się o zawodach militarnych, które odbyły się w Pułku Huzarów Śmierci w gdańskim Wrzeszczu oraz w Słupskim Pułku Czerwonych Huzarów, którego dowódcą był m.in. marszałek Gerhard Blucher – pogromca Napoleona Bonapartego pod Waterloo.